Po kolacji Hans, jej mąż od siedmiu lat, zaproponował jej parującą filiżankę herbaty – codzienny rytuał otulony czułością. „Wypij to, kochanie” – powiedział głosem miękkim jak miód, a jego piwne oczy zwęziły się w uśmiechu, który kiedyś sprawiał, że czuła się jak w domu. „Zapracowujesz się do granic możliwości, to ci pomoże się zrelaksować”.
Anna nie mogła zaprzeczyć prawdziwości jego słów; była na skraju załamania. Ale w tej herbacie było coś niepokojącego, głęboka nuta, której nie mogła zignorować. Każdej nocy, po jej wypiciu, ogarniała ją fala senności, pogrążając w głębokim, niemal nienaturalnym śnie.
Zataczał się z powrotem do swojego pokoju, z zamglonym wzrokiem, i padał na łóżko, zatapiając się w bezsennej pustce, gdzie czas zdawał się uciekać. Gdyby to był tylko sen, przypisałby to stresowi. Ale jego noce nękały urywane, niepokojące sny…
Cienie czające się w kątach, stłumione głosy szepczące sekrety, których nie rozumiała, i przenikliwy strach, który oblepiał ją niczym wilgotna mgła. Budziła się każdego ranka z poczuciem rozbicia, z pulsującą głową, jakby pod wpływem narkotyków, z uporczywym wrażeniem, że coś ważnego wymknęło jej się w nocy. Objawy stawały się coraz dziwniejsze, coraz bardziej podstępne.
Poza głębokim zmęczeniem, jej myśli zasnuwała mgła mentalna, która sprawiała, że była rozproszona i zapominalska. Zgubiła klucze, zapomniała o listach zakupów i przegapiła ważne terminy. Pewnego upokarzającego popołudnia zamarła na spotkaniu, nie mogąc sobie przypomnieć imienia Klausa, kolegi, z którym pracowała od prawie dekady.
Jego zdezorientowane spojrzenie paliło ją, a ona wymamrotała przeprosiny, z rumieńcem na policzkach, gdy pobiegła do łazienki, żeby się uspokoić. Hans, zawsze jej oddany mąż, zdawał się dziwnie nieświadomy jej rozpadającego się stanu, a może wolał to ignorować. Ich codzienne czynności pozostały niezmienne: robili jej herbatę, pytali, jak minął jej dzień, pocieszali ją słowami.
Anna zaczęła jednak dostrzegać pęknięcia w jego twarzy. Jego uśmiechy, niegdyś źródło pocieszenia, teraz wydawały się wyuczone, a w jego spojrzeniu niekiedy malowało się ostrożne napięcie, które szybko ukrywał. Irytowały go błahostki – źle odstawiony kubek, spóźniona odpowiedź.
Jego gniew wymknął się spod kontroli. Nieśmiało przeprosił, zrzucając winę na swoją stresującą pracę w firmie inwestycyjnej. Kiedy Anna próbowała mu zwierzyć się ze swojego pogarszającego się stanu, zbył to protekcjonalnym ciepłem. „Jesteś przepracowana, kochanie” – powiedział, przytulając ją z większym pocieszeniem niż pocieszeniem.
Zaplanujmy wycieczkę, może do Schwarzwaldu. Za tydzień wszystko się ułoży. Ale intuicja Anny, niegdyś bystra i niezawodna, podpowiadała jej, że jej problemy tkwią głębiej niż przemęczenie. Coś było poważnie nie tak, choć nie potrafiła dokładnie określić co.
Jej instynkty poruszyły się niejasnymi, niepokojącymi ostrzeżeniami, niczym odległy pomruk burzy w pogodny dzień. Pewnego wieczoru, gdy Hans zaproponował jej kolejną filiżankę herbaty, ogarnęła ją fala paniki. Spojrzała na bursztynową ciecz, której para wiła się niczym upiorny omen, i uderzyła ją przerażająca myśl.
A co, jeśli on mnie odurza? A co, jeśli Hans celowo mnie ogłusza? Pomysł był absurdalny, wręcz świętokradczy. Hans, jej towarzysz, jej powiernik, mężczyzna, który stał przy niej na dobre i na złe. Jak mógł ją tak okrutnie zdradzić? A jednak pytanie to ciążyło na niej jak cień, nie dając się zignorować.
Z jakiego innego powodu czuła się tak źle? Dlaczego jej zdrowie pogarszało się z dnia na dzień? Pomyślała o Clarze, swojej wieloletniej przyjaciółce i doświadczonej farmaceutce, której pragmatyczne rady zawsze były dla niej ratunkiem. Tydzień wcześniej spotkały się w urokliwej kawiarni niedaleko apteki Clary w Mitte, gdzie zapach świeżo parzonej kawy mieszał się z rześkim jesiennym powietrzem. Przy parującej latte Anna wyznała swoje frustracje, nieustanne zmęczenie, zaniki pamięci i narastające poczucie odłączenia.
Clara słuchała uważnie, marszcząc brwi i mieszając napój. „Bierzesz coś nowego?” – zapytała klinicznym tonem, ale z nutą zaniepokojenia. „Leki, suplementy, a może nawet herbatki ziołowe?” – zapytała. Anna wspomniała o wieczornym rytuale picia herbaty przez Hansa.