„Drogi Andrew,
byłeś moim synem. Dałam ci wszystko, a ty odwdzięczyłeś mi się, zabierając to, co nie było twoje. Zapomniałeś o jednym: nigdy nie wkładałam wszystkich jajek do jednego koszyka.
Ciesz się domem. Teraz jest twój. Ale to nawet nie początek.
Nigdy nie pytałeś, co zaoszczędziłam, ani co zrobiłam przed tobą. Zakładałeś.
Resztę pozwolę ci odkryć samemu.
Całuję,
Mama.”
Wysłał to bez nadawcy.
Następnie podniósł słuchawkę telefonu i wybrał numer, którego nie używał od lat.
—Robert? Jestem Margaret Whitmore. Chciałabym aktywować Trust 17B. Tak… czas.
Trzy tygodnie po cichym odejściu Margaret, Andrew Miller siedział w swoim nowym biurze – na drugim piętrze domu w Millbrook, który teraz nazywał swoim. Wyprowadził się zaraz po jej wyjeździe, wyrzucając zabytkowe pianino do ogrodu niczym stary mebel i przekształcając gabinet w bar.
„Sprzedam je za sześć miesięcy” – powiedziała Tarze, która już szukała pomysłów na marmurową wannę na Pintereście.
Ale nie wszystko poszło tak, jak oczekiwano.
Po pierwsze, wystąpił problem z przeniesieniem aktu własności.
Dom był na nazwisko Andrew – tak – ale ziemia nie. Należała do trustu. Skomplikowanego, ukrytego pod warstwami korporacyjnej własności powiązanej ze spółką holdingową na Kajmanach.
Pierwszy zauważył to prawnik, z którym skontaktował się Andrew.
„Czy twoja matka miała jakieś doświadczenie w finansach?” zapytał ostrożnie, przeglądając dokumenty.
—Tak, była kimś w rodzaju księgowej.
Prawnik uniósł brew. „Raczej cichy potentat. Na jej nazwisko przypada piętnaście trustów – co najmniej sześć powiązanych z grupami nieruchomości. Ta nieruchomość należy tylko częściowo do niej. Teoretycznie może mieszkać w domu, ale nie jest właścicielką ziemi. Co oznacza, że nie może jej sprzedać”.
“O czym ty, do cholery, mówisz?” – zapytał Andrew.
„Skonstruowała to skrupulatnie” – powiedział prawnik niemal z podziwem. „Jest nawet klauzula, która stanowi, że w przypadku niezdolności do pracy lub śmierci, część majątku trafia na cele charytatywne”.
Andrew prychnął. „Ona nie umarła”.
Prawnik wzruszył ramionami. „Więc nadal ma kontrolę. Może chce z nią porozmawiać”.
Ale ona nie odpowiadała na jego telefony.